Napiszę krótko o drodze z Czarnogóry do Albanii. Stwierdziliśmy, że nie ma co dłużej bawić w Durmitorze. Mimo że skończyłoby się to z pewnością miłą imprezą ze Słoweńcami i Francuzkami, to przecież przed nami tyle do zobaczenia! Kolejny nocleg mieliśmy już załatwiony w Szkodrze, więc mogliśmy pozwolić sobie na późne przybycie. Marko poinstruował mnie, żeby nie jechać północą/wschodem Jeziora Szkoderskiego, bo jemu ta droga (50km) zajęła dwie godziny. Ktoś mu powiedział, że droga południowo-zachodnia jest dużo lepsza.
Wyjechaliśmy dopiero po szesnastej, żegnając się serdecznie ze Słoweńcami i mając nadzieję, że spotkamy się jeszcze na trasie. Późny wyjazd nie pozwolił nam na częste postoje, trzeba też przyznać że przydrożne zatoczki w Czarnogórze często są zaśmiecone, przynajmniej na trasie Zabljak-Savnik-Djurdjevina-Podgorica, i nie zachęcają do dłuższego podziwiania pięknych skądinąd widoków. Gdy dojechaliśmy do jeziora, słońce już zachodziło. W Virpazar, bardzo malowniczo położonej miejscowości, skręciliśmy na poleconą przez Marko drogę, choć od początku była ona dziwnie "niewyjeżdżona".
Do rzeczy: droga z Virpazar do Vladimira jest w złym stanie. Po pierwsze, jest bardzo wąska, więc każde mijanie oznacza cofnięcie się któregoś z samochodów w bardziej dogodne miejsce - w praktyce Czarnogórcy często wymuszali cofnięcie na mnie. Po drugie, miejscami jest dziurawa, czasem wręcz nie ma na niej asfaltu, a już droga z Vladimira do granicy jest w tej chwili (maj 2012) w opłakanym stanie: ubita ziemia z kamieniami (czasem całkiem sporymi). Gdy wjeżdżając na ostatni etap tego "odcinka specjalnego" zobaczyliśmy dwa osły maszerujące obok naszego samochodu, mogliśmy się już tylko śmiać.
Z drugiej strony: opisywana przeze mnie trasa jest przepiękna, ponieważ biegnie zboczem gór leżących przy Jeziorze Szkoderskim. Jeśli macie więc, Czytelniczko i Czytelniku, trochę więcej czasu (3-4h) i umiejętności jazdy na górskich wirażach, polecam tę drogę jak mało którą! Tylko trochę będzie Wam żal, że jest tam tak mało miejsc do zatrzymania auta i podziwiania widoków - sam nie pamiętam takich, ale wierzę, że było chociaż jedno lub dwa.